niedziela, 28 czerwca 2009

Wczoraj narzekalam....

Zazwyczaj daję sobie 10 minut (jeśli nie znajdę konstruktywnych i rzeczywistych powodów mojego negatywnego nastawienia), na narzekanie, zamatrwianie sie, użalanie się nad sobą i światem wokół. Wtedy to odgrywam tę smutną płytę i użalam się nad niesprawiedliwością losu. Jestem przecież człowiekiem, homo sapiens, który czuje, je, pije i śpi. Po dziesięciu minutach, z zegarkiem w ręku, próbuje skoncentrować się na pozytywnej stronie sytuacji. Generuję przyjemne, dobre, budujące myśli. I jako człowiek wiem, że mam wybór. Mogę karmić psa pozytywnego lub negatywnego. To ode mnie zależy, który dostanie więcej jadła. I fajnie mi z tą myślą, że mogę narzekać kiedy chcę, ale tylko przez 10 minut, nie więcej.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

"Na rzeka"

Szłam ja dzień pierwszy panocku z Podhala- przez góry, lasy, łaki i doliny;

W dzien drugi:
Jeno mi sie rzeka do przejscia została,

Więc wlazłam NA RZEKA aż mnie się woda do kiecki nalała,

Im dalej lezę tym woda mną kręci, chyba mi łeb chce nurt ukręcić,

I pewnie nie doszła bym z tego Podhala gdyby nie krzyk Staśka* z brzegu: "No idź żesz kobieto... -po palach!"

;)

*-Stasiek- czyli człowiek nie z Podhala chodzący po palach

Joanna M. pisze...

:-)