środa, 29 lipca 2009

Wolna jak człowiek

Zastanawiam się czy aby ostatnio nie traktuję siebie zbyt poważnie? Czyżbym obawiała się doznawać tego co piękne i dobre w moim życiu, czyli siebie? Śmiech z samej siebie mógłby nauczyć mnie pokory i akceptacji samej siebie, nawet jeśli zachowuję się głupkowato. Śmiech z samej siebie przypominałby mi jak bardzo wrażliwa i bezbronna jestem – jak gorliwie pedałuję rowerem, którego koła uniesione są lekko nad ziemią, kontrolując i analizując wszystko co dzieje się wokól mnie. Śmialabym się z braku elastyczności kiedy nadchodzą zmiany, chęci bycia perfekcyjną i za wszelką cenę silną i śmiałabym się także ze stawania okoniem kiedy ktoś niesłusznie mnie krytykuje lub nie akceptuje. Fajnie jest się śmiać z moich slabości i przyjmować je tak delikatnie i jowialnie. Potraktować siebie z przymrużeniem oka, tak z dystansu, bez kontroli i wcielania się w kolejne role.

A co to znaczy być wolnym jak człowiek?

czwartek, 23 lipca 2009

Jak boli...

Nie czuję spokoju, kiedy jestem zdenerwowana, smutna, rozczarowana. Ale jako że jestem czlowiekiem czasami się w ten sposób czuję i to jest w porządku. Ból jest cześcią życia, cześcią mnie i ja to akceptuję. Ból może mi wiele powiedzieć, na przyklad, że muszę o siebie zadbać. Ból, czy to w postaci rozczarowania, samotności, czy smutku zbliża mnie do mojej siły wyższej. Do tej , która mówi, że bezwzględnie mnie kocha: kiedy jestem wściekła, kiedy kogoś zranię, kiedy ktoś zrani mnie, kiedy czuję się samotna. Ból zbliża mnie także do innych ludzi i uczy współczucia. Jeżeli złamię nogę, noga mnie boli, a ja sama próbuję tę nogę zalatać, obandażować i wyleczyć. Skutek tego może być marny. Noga puchnie jeszcze bardziej i bardziej i boli mocniej i mocniej. Dlatego w tej sytuacji musze iść do lekarza, zadbać o siebie. Lekarz powie mi jak mam się nogą opiekować, pomoże mi. Kiedy cierpię, zdobywam się na to (choć jest to trudne, bo mam tendencje do izolowania się), aby komuś o moim bólu powiedzieć. Za każdym razem jak dzielę się moim bólem z innym człowiekiem, ten ktoś pojawia się w moim życiu, aby przypomnieć mi, że on/ona też jest człowiekiem i cierpi - i to daje mi poczucie, że nie jestem sama.

środa, 15 lipca 2009

Fałszywa duma i niepożądany lęk

Moimi największymi wrogami, którzy potrafią narobić niezłego bałaganu są: fałszywa duma i lęk. Duma mówi mi: „Nie musisz brać tej sytuacji pod uwagę, nie jest tego warta, ty wiesz lepiej i tego się trzymaj”, natomiast lęk mówi mi: „nawet nie waż się tam popatrzeć, może z tego zrodzić się niezłe szambo”. Wrogowie mojego wolnego Ja są szkodliwi, zaborczy, dogmatyczni, egoistyczni i nie pozwalają mi sie rozwijać. Wstrzymują mnie i odsuwają od prawdziwego, tego czystego, radosnego i wolnego Ja. Sabotują, ciagną za fraki i wzbudzają szereg negatywnych myśli, uczuć czy zachowań. Pomyślmy, jak bardzo myśl: „nie musisz brać tego pod uwagę, daj sobie spokój”, pomimo że sytacja jest napięta i dotyczy mnie w zupełności, może kreować nieprzyjemne uczucia: odrzucenia, winy, nienawiści, zdenerwowania, rozgoryczenia. Najtrudniejszym zadaniem dla mnie jest wyjście z zaśniedziałej skorupy, przebicie jej i wydostanie się na zewnątrz, aby zaczerpnąć świeżego powietrza, nowej perspektywy.


Zatem pierwszym krokiem do wolności jest chęć wydostania się ze skorupy. Muszę chcieć czuć sie lepiej, żeby poczuć sie lepiej. Muszę chcieć przedzierać się przez trudności, żeby poczuć sie lepiej.

Drugim krokiem jest akceptacja faktu, że wrogowie istnieją, co nie czyni nas gorszymi lub lepszymi – szczerość z własnym sobą. Wrogowie po prostu są w każdym z nas w mniejszym lub wiekszym stopniu. Pomaga mi w tym swiadomość pewnej umysłowej dynamiki, a mainowicie siły myśli. Myślimy na okrągło, wlaściwie to mogę prównać myśl do oddychania. Myśli kłebią się, nurtują, pomagają albo osłabiają. Staram się zawsze pamiętać, że myślę, bo łatwo zapomnieć o tym procesie. Myśli mogą przedzierać się nieświadomie i niekontrolowane mogą przysporzyć mi wiele przykrych chwil, które spowodowane są nieprzyjemnymi emocjami. Na przyklad, jak mogę poczuć się radosna bez radosnych myśli – to jest niemożliwe. Albo jak mogę poczuć się zazdrosna bez myśli o zazdrości. Myślą i zachowaniem mogę kierować i to one są pod moją kontrolą, z emocjami jest już gorzej - one po prostu istnieją, są rezultatem moich myśli. A więc zamiast powiedzieć: "to nie jest tego warte, ja wiem lepiej" mówię: "tak, pomyślę o tym, może to fałszywa duma lub lęk powstrzymują mnie od spojrzenia na tę sytuację, co może mnie powstrzymać w poznaniu mojego wolnego Ja".

I tutaj nastepuje trzeci krok – wyjście na zewnątrz, wydostanie sie na wolność, co umożliwia mi spojrzenie na skomplikowaną sytaucję i uświadomienie moich myśli, uczuć i zachowań. Doświadczyłam tego na własnej skórze - wydostanie sie na zewntąrz skorupy wiąże się z cudowną nagrodą: porozumieniem i obcowaniem z osobą kochającą i dobrą. Z wolnym Ja.