czwartek, 23 lipca 2009

Jak boli...

Nie czuję spokoju, kiedy jestem zdenerwowana, smutna, rozczarowana. Ale jako że jestem czlowiekiem czasami się w ten sposób czuję i to jest w porządku. Ból jest cześcią życia, cześcią mnie i ja to akceptuję. Ból może mi wiele powiedzieć, na przyklad, że muszę o siebie zadbać. Ból, czy to w postaci rozczarowania, samotności, czy smutku zbliża mnie do mojej siły wyższej. Do tej , która mówi, że bezwzględnie mnie kocha: kiedy jestem wściekła, kiedy kogoś zranię, kiedy ktoś zrani mnie, kiedy czuję się samotna. Ból zbliża mnie także do innych ludzi i uczy współczucia. Jeżeli złamię nogę, noga mnie boli, a ja sama próbuję tę nogę zalatać, obandażować i wyleczyć. Skutek tego może być marny. Noga puchnie jeszcze bardziej i bardziej i boli mocniej i mocniej. Dlatego w tej sytuacji musze iść do lekarza, zadbać o siebie. Lekarz powie mi jak mam się nogą opiekować, pomoże mi. Kiedy cierpię, zdobywam się na to (choć jest to trudne, bo mam tendencje do izolowania się), aby komuś o moim bólu powiedzieć. Za każdym razem jak dzielę się moim bólem z innym człowiekiem, ten ktoś pojawia się w moim życiu, aby przypomnieć mi, że on/ona też jest człowiekiem i cierpi - i to daje mi poczucie, że nie jestem sama.

3 komentarze:

Grzesiek pisze...

To jest jedno z możliwych spojrzen na ból. Z biologii ciala (tej umysłowej też) wiemy że ból jest reakcja obronną na nie przyjazdne otoczenie. Ale nie zawsze.

Odczucie bólu rozbudza w nas nasze zmysły nie tylko żeby się bronić, ale tez pobudza w naszym umysle inspiracje żeby się rozwijać. Choć nie dotyczy to wszystkich sytuacji czy osób, to zwłaszcza stany długiego psychicznego bólu zmieniają ludzi. Rozwijajac nasza czułość na otoczenie, często zaczynamy dotrzegać więcej i silniej. Wprowadzenie w taki stan podwyższonej czułości przez ból może, choć nie odrazu nam się spodobać. Nasza reakcja na skondensowany ból podkreśla nam że żyjemy. W wielu przypadkach takie silne odczuwanie szuka ujścia przez wieloraką tworczość, stajemy sie wtedy artystami naszego bólu.

Czesto artyści wpędzają sie w ból sami, dla poszukiwania inspiracji, by wspiąć się na wyżyny swoich zdolności. To doprowadza nas do konkluzji ze ból nie koniecznie jest szczepionką na niepożadana rzeczywistość, jest także narkotykiem na szarość tejże rzeczywistości.

Joanna M. pisze...

Grzesiek, rzeczywiscie bol moze byc narkotykiem skoro pobudza pewne horomony czy neurotransmitery. Jezeli chodzi o mnie, to ucze sie bol akceptowac, obejmowac, ogarniac, czuc. I wciaz sie jeszcze go obawiam, nie chce, zeby przychodzil.

Anonimowy pisze...

nauczylem sie bardzo wiele